obywatel cohen obywatel cohen
158
BLOG

ZA CO KOCHAMY POLSKICH PIŁKARZY?

obywatel cohen obywatel cohen Kultura Obserwuj notkę 0

Tekst opublikowany na tym blogu pierwszy raz 17/11/2009

 

Z rosnącym rozczuleniem, przechodzącym w rozbawienie, przyjmuję wygłaszane niezmiennie przez polskich kibiców piłkarskich zapewnienia, że ich protesty, przeprowadzane przy okazji meczów reprezentacji, nie są skierowane przeciw piłkarzom kadry narodowej. Adresatem ma być tylko i wyłącznie jakaś ekipa „leśnych dziadków” z PZPN-u. Co by złego nie myśleć i nie mówić o panach z piłkarskiej centrali, to nie Grzegorz Lato (wtedy a już za chwilę: Zbigniew Boniek) i jego koledzy strzelają wyjątkowej urody samobóje, potykają się o własne nogi i puszczają do swojej bramki haniebne szmaty. To raczej zasługa Krzynówka, Żewłakowa, Boruca (dziś: Błaszczykowskiego, Lewandowskiego, Piszczka)i spółki. Zastanawiam się więc, skąd się bierze ta kibicowska taryfa ulgowa, skąd ta niezasłużona atencja.  
Sport wywołuje w ludzkich zbiorowiskach najgwałtowniejsze, często wręcz niebezpieczne, emocje. Zdarza się też jednak, że bywa natchnieniem poetów i wszelkiej maści pięknoduchów. Ci potrafią dopatrzyć się w sportowych zmaganiach piękna, metafory, tragizmu i czego tam jeszcze. Warunek – przeżycie musi być wyjątkowe, na najwyższym mistrzowskim poziomie. Czym można się emocjonować obserwując rywalizację miernot i partaczy, nawet jeżeli partaczami są „nasi”? Jakich niezapomnianych wzruszeń oczekiwać po  widowisku, w którym szkaradna przeciętność gra na remis z niedołężnym cwaniactwem? O niczym budującym i wzniosłym raczej nie może być mowy.
A jednak warto, warto pochylić się nad nędzą polskiej ekstraklasy i narodowej reprezentacji. Nie dla wątpliwej masochistycznej rozrywki, ani nawet nie dla zbożnej nadziei przeżycia w otchłani frustracji oczyszczającego katharsis. Po prostu, by lepiej poznać nas samych. By poszerzyć naszą narodową samoświadomość i w efekcie tego skomplikowanego zbiorowego procesu myślowego dojść do zgoła banalnego, choć wymagającego pewnej odwagi, wniosku: polskich piłkarzy kochamy za to, że są tacy, jak my – sympatyczni nieudacznicy. Bo tak samo, jak my, coś chcą, ale bez przesady, nie za wszelką cenę, trochę się starają, ale głową muru nie przebijesz, no i ostatecznie świat nie kończy się na piłce (zwłaszcza nie krajowej i nie narodowej), są rzeczy ważniejsze: zdrowie, rodzina, radość z życia – z tego, co się już osiągnęło. Powalczymy, polegniemy, ale nie zginiemy, bo zawsze jakoś tam będzie. Ośmielę się wyrazić przypuszczenie, graniczące z pewnością, iż Polacy każdy sprawny system, bezbłędnie działający w obrębie naszego życia społecznego, uznaliby za obcy a pewnie i nieludzki. Obojętne, czy fenomen ten miałby dotyczyć sportu, gospodarki czy polityki. Na polskiej skali ważnie społecznych wyborów przeciwstawienie niedołęstwa profesjonalizmowi nie odgrywa żadnej istotnej roli. Decydujące znaczenie ma to, czy coś wydaje się sympatyczne (czytaj bliskie, mające zrozumiały związek ze mną) czy nie. Dlatego mordujący się z piłką na krajowych i europejskich boiskach polscy kopacze zasługują na naszą wyrozumiałość, podczas gdy te nadęte buce z PZPN-u już tylko na szyderstwo i wieczne potępienie.
Doprawdy trudno oprzeć się pokusie, by analogicznego opisu nie zastosować do naszej klasy rządzącej. Poszukiwanie wśród polityków rządzącej koalicji osoby profesjonalnie i kompetentnie przygotowanej do rządzenia to przysłowiowe szukanie igły w stogu siana. Natomiast wskazanie w tym szacownym nieudacznym gronie tego najsympatyczniejszego, mniej sympatycznego i zgoła antypatycznego nie sprawi nikomu żadnych problemów. Tak się zresztą składa, że tego, cieszącego się niezmienną sympatią wyborców, z polskimi piłkarzami łączy nie tylko to, że generalnie się nie sprawdza, ale też to, że lubi sobie czasem pokopać. No i jak takiego swojaka nie lubić – coś tam próbuje, trochę się stara, ale bez przesady, żył z siebie nie warto wypruwać, w końcu to tylko Polska (polska ekstraklasa, polska klasa polityczna). Do ogłoszenia sukcesu wystarcza jakaś markowana kiwka, jakiś zwód od czasu do czasu. Byle się nie przemęczać.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura